W Wyszkowie mieszkał zaledwie 5 lat, w okresie okupacji hitlerowskiej. Ale to właśnie on wykonał ogromną pracę, aby opisać działalność Armii Krajowej, harcerstwa oraz życie okupacyjne na ziemi wyszkowskiej. Stanisław Grzybowski, podporucznik AK, autor "Nadziei z tamtych lat", honorowy obywatel Wyszkowa. 13 sierpnia 2013 roku minęła 20 rocznica jego śmierci.
Stanisław Grzybowski urodził się 10 maja 1922 roku w Łomży. Jego rodzice - Zofia z Węgleńskich i Wacław - zatrzymali się w tym mieście, uciekając przed bolszewikami. Warto wspomnieć, że Wacław Grzybowski brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku, został odznaczony orderem Virtuti Militari. Rodzina Grzybowskich wkrótce przeniosła się do Tarnowa, zamieszkała przy placu Kazimierza, blisko katedry. W Tarnowie Wacław był oficerem policji; zmarł w 1939 roku, tuż przed wybuchem wojny.
Osiemnastoletni Stanisław brał udział w kampanii wrześniowej. Do Wyszkowa przyjechał w 1940 roku. Zamieszkał w Rybienku Leśnym u stryja Piotra Grzybowskiego (pseudonim Prus, kwatermistrz trzeciego referatu Obwodu AK Rajski Ptak), którego synowie: Jan i Tadeusz byli w drużynie "Zawiszy" Szarych Szeregów. Stryj był właścicielem Fabryki Kopyt i Szpilek Drewnianych „Formiarz'' (zelówki do butów zbijano wówczas drewnianymi szpilkami; dodatkową była produkcja kopyt szewskich, czyli drewnianych form, na których szewc robił buty), która mieściła się obok tartaku i w której Stanisław znalazł oficjalne zatrudnienie. Fabryka spłonęła w połowie 1944 roku.
- Pamiętam go jako młodego człowieka, który przyjeżdżał ze stryjem do moich rodziców do Leszczydołu-Nowin. Lubiliśmy się bawić, grać w siatkówkę – opowiada Helena Grądzka, córka nadleśniczego Juliana Bielawskiego.
- Był naszym dowódcą. Bardzo przyjemny, towarzyski, wszyscy go lubili – wspomina Jan Zyśk „Nieugięty”.
- To był człowiek do głębi poważny, ale z poczuciem humoru. Grzeczny, przemiły, był powszechnie lubiany. Był zakochany po uszy w mojej koleżance Izie Szarogrodzkiej – przypomina Natalia Kwiatkowska.
Adiutant na rowerze
Od początku przyłączył się do konspiracji. O swojej pracy wspomina w „Nadziei z tamtych lat”, ale bardziej koncentruje się na działalności kolegów i opisie życia okupacyjnego środowiska AKowskiego. W 1942 roku na terenie Wyszkowa utworzono dwie klasy Szkoły Podchorążych Szarych Szeregów „Agricola”. Pchor. Stanisław Grzybowski znalazł się w klasie o kryptonimie E-22, m.in. z Henrykiem Żabikiem, Kazimierzem Piórą, Bolesławem Wolskim. Komendantem klasy był Eugeniusz Stelmaszczyk, a instruktorami m.in. Wacław Mróz. i Tadeusz Balcerkiewicz. Uczestniczył w szkoleniach w gajówce Giziewiczka (leśnictwo Fidest). Od czerwca 1944 r. pchor. (ppor.) S. Grzybowski był adiutantem w Ośrodku V Wyszków (obejmował placówki w Somiance, Pniewie i Wyszkowie). Do jego obowiązków należało utrzymywanie bezpośredniej więzi z komendantami placówek. Najczęściej poruszał się na rowerze, rozkazy miał wszyte do spodni pod paskiem.
Pod koniec 1944 roku, bojąc się aresztowania, wyjechał z Rybienka. Zamieszkał w Warszawie przy ulicy Kowieńskiej, u teściów Piotra Grzybowskiego. Po 1945 r. pisał w jakimś piśmie antykomunistycznym. Aresztowania nie uniknął natomiast jego stryj Piotr.
- Ojciec został aresztowany przez NKWD jesienią 1944 roku – mówi Tadeusz Grzybowski, młodszy syn Piotra. - Aresztowano go w Rybienku Leśnym. Został wywieziony na Wschód; przez 1,5 roku był w zespole obozów Borowicze, następne 1,5 roku w Swierdłowsku. Do domu wrócił w 1947 roku.
Uratowała go gruźlica
W Warszawie Stanisław Grzybowski zachorował na gruźlicę, znalazł się w sanatorium.
- Był wyrok śmierci na niego, ale tak wyglądało, że niedługo pożyje i wyroku nie wykonano – opowiada Andrzej Grzybowski, syn Stanisława. – Na szczęście wyszedł z tej choroby.
We wrześniu 1948 roku, rozpoczął studia w Akademii Handlowej w Krakowie na Wydziale Planowania Przemysłu. Studiował ekonomię, a równolegle rozpoczął studia inżynierskie. 14 maja 1950 roku ożenił się z Lucyną, lekarzem - okulistą. Na początku 1952 roku urodził im się syn Andrzej, kilka dni później Stanisław Grzybowski odebrał dyplom ukończenia Akademii Handlowej.
Początkowo pracował w Tarnowie, gdzie mieszkała jego matka – tam był nawet dyrektorem firmy Tamel, która produkowała silniki elektryczne. Potem przeniósł się z rodziną do Warszawy.
- Był też dyrektorem Orgmaszu – Instytutu Organizacji Przemysłu Maszynowego. Przygotowywał doktorantów, chciał, by byli świetnie wykształceni i potrafili sensownie prowadzić gospodarkę. Związany był z ekonomią i organizacją (ekonomizacją) przemysłu. Wyrzucili go w końcu stamtąd – opowiada Andrzej Grzybowski. - Na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim wykładał ekonomię i organizację przemysłu. Wykładał nie tylko w kraju, ale i za granicą, m.in. w Ameryce Południowej.
W 1976 roku okazyjnie kupił działkę z domkiem w Rybienku Leśnym. Zaczął zbierać materiały do książki o ruchu oporu na ziemi wyszkowskiej.
- Jeździłem z tatą samochodem, woziłem go do różnych ludzi – wspomina syn.
W drugiej połowie lat 70. niefortunnie złamał nogę. Wtedy też rozpoczęły się jego problemy zdrowotne. Kiedy w 1986 roku wykryto u niego raka, aktywniej zajął się zbieraniem materiałów do książki.
- Nie miał zmysłu do zarabiania pieniędzy, nie umiał nic załatwić. Mama jako okulistka zarabiała. Tata miał dobrą pamięć, był erudytą, czytał dużo książek, interesował się literaturą. Pisywał wiersze: limeryki, miłosne. Był idealistą, romantykiem – charakteryzuje ojca Andrzej Grzybowski - ale twierdził, że ludzie są najważniejsi. Kochał przyrodę i uczył mnie szacunku dla niej. Został członkiem "Solidarności". Ale bywało, że przychodził załamany do domu. Skarżył się, że nikt nie myśli ekonomicznie o przyszłości, a jedynie politycznie. Z jednej strony był zachwycony, a z drugiej rozczarowany.
Rzetelny i energiczny
- Mieliśmy wspólną AKowską przeszłość, ale w czasie okupacji nie mieliśmy bezpośredniego kontaktu – opowiada płk Jerzy Zawadzki, który w czasie wojny miał pseudonim Konrad. - Spotykaliśmy się później na historycznych uroczystościach na terenie Wyszkowa. W tym okresie pracował w Polskiej Akademii Nauk. Nasza znajomość pogłębiła się, kiedy pisał książkę. Byłem wojskowym, pomagałem mu m.in. w zdobywaniu materiałów zastrzeżonych z Instytutu Historycznego WP. Dawał mi do czytania i sprawdzenia kolejne rozdziały książki. Chciał się upewnić, czy nie popełnił gdzieś błędu. Był bardzo sumienny. Podchodził bardzo rzetelnie do swojej pracy. Byłem na jego pogrzebie.
W 1989 roku zaangażował się w sprawę odnalezienia (usuniętego w 1948 roku) pomnika ku czci zamordowanych w Rybienku Leśnym w sierpniu 1920 roku przez Czerezwyczajkę.
- Pana Stanisława poznałem poprzez Kazimierza Piórę, mojego ciotecznego szwagra, kiedy poszukiwaliśmy pomnika pomordowanych w 1920 roku – mówi lekarz Andrzej Eychler. - To było już po Okrągłym Stole. Pan Grzybowski pisywał do tygodnika „Ład” i zamieścił artykuł o pomniku wraz z fotografią. To był przełomowy moment w poszukiwaniach.
Kazimierz Pióro, Stanisław Grzybowski, Mirosław Wyszyński, Andrzej Eychler, Ludwik Maciąg i jeszcze kilka osób utworzyło nieformalny komitet odzyskania pomnika i postawienia go na pierwotnym miejscu. S. Grzybowski czuwał nad organizacją uroczystości ponownego poświęcenia pomnika 15 sierpnia 1989 roku.
- Bardzo kompetentny, bardzo zorganizowany, drobiazgowy w pozytywnym znaczeniu: notował, rozdzielał zadania i pilnował ich wykonania. Jednocześnie widać było stygmaty choroby nowotworowej i to, że każdy krok był dla niego wysiłkiem – wspomina Andrzej Eychler.
Wiosną 1990 roku, na spotkaniu z młodzieżą, promującym świeżo wydaną „Nadzieję z tamtych lat”, ze Stanisławem Grzybowskim zetknął się Adam Mickiewicz, wówczas nauczyciel historii w Centrum Kształcenia Ustawicznego.
- Zapamiętałem energicznego, dystyngowanego pana, który opowiadał historie opisane w książce, oczywiście je poszerzając. Mówił piękną polszczyzną, co robiło jeszcze lepsze wrażenie. Z tego spotkania najbardziej utkwiła mi w pamięci jego odpowiedź na pytanie, dlaczego taki niehistoryczny, bardzo literacki tytuł nadał tej książce. Bo mógłby ją zatytułować np. „Ruch oporu na ziemi wyszkowskiej”. Odpowiedział, że chciał w ten sposób oddać atmosferę, aurę tamtych czasów, w których on aktywnie uczestniczył. Mówił, że w swoim życiu nigdy nie spotkał takiego środowiska i grupy osób, która była tak pełna nadziei, tak przekonana o tym, że przyszła Polska będzie lepsza, że koszmar okupacji się skończy, że czeka ich lepsza, świetlana przyszłość. Pisząc tę książkę chciał przekazać przyszłym pokoleniom choć trochę z tej nadziei z tamtych lat. Tej nadziei, która w środowisku wyszkowskim była żywa, kultywowana, mimo tych koszmarnych okoliczności okupacji. Bardzo ucieszyłem się, kiedy po jakimś czasie dowiedziałem się, że został honorowym obywatelem Wyszkowa.
6 grudnia 1990 roku Rada Miasta i Gminy w Wyszkowie nadała Stanisławowi Grzybowskiemu honorowe obywatelstwo Wyszkowa w uznaniu jego zasług dla tego miasta. Wniosek z prośbą o nadanie jemu honorowego obywatelstwa złożył Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej - Obwód „Rajski Ptak” - Koło w Wyszkowie nad Bugiem. Za przyjęciem uchwały głosowało 21 radnych, 2 wstrzymało się od głosu.
Stanisław Grzybowski zmarł w Warszawie 13 sierpnia 1993 roku. Jest pochowany na cmentarzu Bródnowskim.
Elżbieta Szczuka - "Nowy Wyszkowiak" (nr 33 z 20 sierpnia 2013 r.)