Gimnazjum Koedukacyjne Towarzystwa Szkoły Średniej w Wyszkowie n. Bugiem

Liczba odwiedzających: 4423
Budynek gimnazjum

W 1919 r. Gimnazjum Koedukacyjne Towarzystwa Szkoły Średniej w Wyszkowie n. Bugiem otrzymało własną siedzibę. Był nią stylowy pałacyk, kupiony wraz z parkiem od rosyjskiego senatora Jerzego Sołowiewa.
Przez pierwsze 12 lat bardzo często zmieniali się dyrektorzy szkoły, sytuacja unormowała się, gdy stanowisko to objął 1 września 1931 r. Apolinary Rytel. Z rodziną, żoną Marianną i siedmiorgiem dzieci (synami Jerzym, Antonim, Radosławem i Dobrosławem oraz córkami Danutą, Wisławą i Marią) oraz wychowankiem Eugeniuszem Stelmaszczykiem, zamieszkał w oficynie przy Gimnazjum.

„Gimnazjum mieściło się w dawnym pałacyku jakiegoś carskiego dygnitarza. Usytuowane na wysokim brzegu Bugu, otoczone parkiem, w którym królowały wiekowe lipy, brzozy, kasztany oraz wszelkie pomniejsze akacje, jarzębiny i rozmaite krzewy. Lipy tworzyły aleję, która wiodła prosto do gmachu. W lecie rozbrzmiewały brzęczeniem miliony rojów pszczół i rozsiewały wokół swój miodowy zapach. Do parku wchodziło się przez zabytkową żelazną bramę, przy której znajdowała się stróżówka – oryginalna budowla z czerwonej cegły – siedziba woźnego szkoły pana Wincentego. Pan Wincenty to nie byle kto, to druga persona po dyrektorze. 

Zbiórka uczniów przed gimnazjum

U wylotu alei stał bialutki pałacyk z basztą i attyką, z biegiem czasu przystosowany na potrzeby szkoły. Po lewej stronie dobudowano salę gimnastyczną, przy niej boisko do siatkówki. Po prawej stronie stała parterowa oficyna, w której zamieszkiwał dyrektor Apolinary Rytel z licznym potomstwem – siedmioro dzieci plus wychowanek. Za oficyną znajdował się ogród warzywny i sad. Wielką frajdą było zakradanie się na smaczne zielone ogórki lub pomidory do dyrektorskiego ogrodu, którego pilnował jakiś wujaszek. W głębi parku, w dolince był nieduży stawek. W zimie służył młodzieży jako ślizgawka, a wiosną do podglądania i płoszenia żab. Wokół stawu rosły stare zdziczałe jabłonie – wiosną pięknie kwitnące i przyciągające nie tylko pracowite pszczoły, ale i nieco mniej pracowite, a romantyczne dziewczęta. Każda chciała mieć zdjęcie wśród kwitnących gałęzi jabłoni” – zapisała w swoim pamiętniku gimnazjalistka Izabela Szarogrodzka.

„Wyszkowem byłam zachwycona – całe dnie biegałam po parku w kostiumie kąpielowym. Od rana do wieczora pływaliśmy w rzece, graliśmy w siatkówkę, koszykówkę, piłkę nożną. Przed werandą naszego domu był duży klomb z kwiatami. Tatuś sam się nim zajmował – siadał na stołeczku i pielił – uwielbiał tę pracę. Na klombie pierwsze zakwitały narcyzy, później tulipany, róże. Wokół rosły niskie fiołki. Tatuś zrobił też przepiękną altankę ze szczepionych bzów, podwójnych, grubych, białych i fioletowych” – wspominała Danuta Rytel.

W latach 1932-38 budynek Gimnazjum został rozbudowany, powstały: boisko do siatkówki, kort tenisowy, skocznie (do skoku w dal, o tyczce i trójskoku), rzutnia do rzutu kulą, wzdłuż płotu – bieżnie na sto metrów, od strony rzeki – boiska do rzutu oszczepem i dyskiem i z boku boisko do koszykówki. Dookoła parku, wzdłuż płotu można było trenować biegi przełajowe. 

Budynek Gimnazjum po rozbudowie – 1934

Zimą saneczkarze „wyżywali się na zjazdach aleją w dół prawie do samej rzeki”, a łyżwiarze na szkolnym lodowisku urządzonym na stawie, oświetlonym i z muzyką, o co dbał Dobrosław Rytel.
„W parku, na boiskach sportowych – pełno młodzieży szlifującej formę w swoich dyscyplinach. Dlatego nie widać było młodzieży gimnazjalnej na mieście, bo większość miała zajęcia w parku” – podkreślił Radosław Rytel.
Nic dziwnego, że w corocznych zawodach ,,Kuźnia Młodych”, organizowanych przez Warszawskie Kuratorium Oświaty i Wychowania, wyszkowscy zawodnicy pokonywali reprezentantów nawet najlepszych warszawskich szkół, „Rejtana” czy „Mickiewicza”.

Uczniów obowiązywało noszenie mundurków. „Z wielką dumą włożyłam na początku roku szkolnego granatowy mundurek z niebieskimi wypustkami na kołnierzu i mankietach, niebieską tarczę na rękawie oraz granatowy beret ze szkolnym znaczkiem. Czułam się wielce dumna i zaszczycona. Bo zaszczytem było nosić taki mundurek” – tak wspominała Gimnazjum Iza Szarogrdzka. 

Uczniowie przed budynkiem gimnazjum

„Chłopcy nosili spodnie z lampasami i marynarki, a dziewczęta fartuchy z białymi kołnierzami. Uczniowie gimnazjum nosili błękitne lampasy na spodniach, błękitne otoki na czapkach (dziewczęta chodziły w beretach) i błękitne mankiety; uczniowie liceum błękit zamieniali na czerwień” – zapamiętał Radosław Rytel.

Uczniowie musieli przestrzegać regulaminu, ten obowiązujący w roku szk. 1918/1919 zapisała w swoim dzienniczku Maria Byczyńska (przez ten jeden rok uczennica Gimnazjum), oto niektóre punkty:
* Lekcje zaczynają się o godzinie 9 rano a kończą o godzinie 2 po południu. Uczniowie i uczennice spóźniający się nie są wpuszczani do klasy.
* Wchodzącego do klasy nauczyciela młodzież wita i żegna powstaniem; siada dopiero wówczas, gdy nauczyciel usiądzie lub da ku temu odpowiednie zlecenie.
* Podczas lekcji winna być zachowana zupełna cisza; rozmowy, głośne śmiechy i podpowiadania są stanowczo zabronione.
* Przerwy między lekcjami przeznaczone są na wypoczynek, przeto uczenie się w czasie pauzy jest niedozwolone.
Dumą Gimnazjum jest jego absolwent z 1926 r. Jerzy Różycki, który przeszedł do historii jako jeden z trzech pogromców Enigmy, niemieckiej maszyny szyfrującej. Było to największe osiągnięcie wywiadowcze w dziejach II wojny światowej, m.in. przyspieszyło ostateczne zwycięstwo nad faszyzmem.

Uczniowie w klasie

Z grona pedagogicznego Gimnazjum warto wymienić Jadwigę Falkowską. Ucząc fizyki w Wyszkowie (1926-1927), była zarazem Naczelniczką Głównej Kwatery Żeńskiej ZHP. W lipcu 1928 r. została komendantką II Ogólnopolskiego Zlotu Harcerek w Rybienku Leśnym, którego gościem był prezydent RP Ignacy Mościcki. Z Gimnazjum związany był też (1924-1929) wybitny działacz harcerstwa męskiego Stanisław Mościcki. W latach 1928-1933 uczyła plastyki i polskiego Maria Byczyńska, z męża Żywirska (autorka monografii Puszcza Biała. Jej dzieje i kultura). Prowadziła też wtedy harcerstwo i badania etnograficzne w Puszczy Białej.

Uczniowie byli wychowywani w duchu patriotycznym. Tym, którzy jako ochotnicy poszli na wojnę 1920 r. z bolszewikami i zginęli, poświęcono tablicę marmurową na ścianie Gimnazjum. Ich nazwiska – Jerzy Fusiecki, Rajmund Bosk, Jan Dudziec, Antoni Borzycki oraz Jan Domała – zostały wyryte złotymi literami. Uroczystość odsłonięcia tablicy 28 listopada 1926 r. tak wspominał ówczesny gimnazjalista Władysław Dąbrowski: „Przebieg jej był taki: rano g. 10.00 zebrały się wszystkie organizacje Wyszkowa pod Gimnazjum, skąd ruszono w uroczystym pochodzie ze sztandarami okrytymi krepą do kościoła. W kościele urządzono bardzo pięknie katafalk tonący wśród zieleni i świateł. Przy katafalku wystawiono przez cały czas trwania nabożeństwa wartę honorową z bronią, w skład warty weszli: uczniowie, harcerze, Sokoli, Straż i Strzelcy. Odbyło się uroczyste nabożeństwo żałobne z asystą celebrowane przez ks. Lutyńskiego. Chór Gimnazjalny męski wykonał: „W mogile ciemnej” i „Sędzio Wieczny”. Ks. prefekt (Mioduszewski – red.) powiedział z ambony bardzo piękne i wzruszające kazanie, następnie udano się do Gimnazjum, gdzie nastąpiło poświęcenie i odsłonięcie tablicy”.

Zbombardowany (wrzesień 1939), wypalony budynek Gimnazjum

We wrześniu 1939 r. Niemcy zbombardowali i spalili budynek Gimnazjum. Mimo podejmowanych prób, nie udało się go odbudować. Tablica pamiątkowa przetrwała do 1945 r., potem została rozbita.

Opracowanie tekstów: Elżbieta Borzymek

Bibliografia:
Nieco-dziennik zjazdowy, Wyszków 2004.
A.M. Mickiewicz, E. Szczuka, P. Płochocki, W 100-lecie Gimnazjum i Liceum, Wyszków 2014.
I. Kowalska (z d. Szarogrodzka), Opowieści babci Belci; w: „Zeszyty Wyszkowskie VII”, Wyszków 2018.